A A A

W dniach 29.02. do 04.03. 2012 członkowie naszego Stowarzyszenia uczestniczyli w mobilności do Grottaglie na południu Włoch. Wraz delegacjami z Hiszpanii, Wielkiej Brytanii oraz Niemiec uczestniczyliśmy w 2 dniowym programie edukacyjno-językowym. Celem wyjazdu było zapoznanie się z architekturą regionu Pulia, zabudową tego obszaru oraz porównaniem “starych czasów” oraz tego co nowe, nowoczesne w dziedzinie budownictwa i architektury.

Pierwszego dnia zwiedziliśmy miasteczko Alberobello z charakterystycznymi „Trulli”(domki białego z kamienia, ze stożkowymi dachami, zbudowane bez zaprawy). Jest to zabytek wpisany na listę dziedzictwa UNESCO. Odwiedziliśmy także jedno z najsławniejszych gospodarstw w tym rejonie, w którym obecnie mieści się 5 gwiazdkowy hotel.

W drugim dniu naszej wizyty wyruszyliśmy do miasta TARANTO zwanego „miastem dwóch mórz” ponieważ oddziela dwa morza zwane przez Włochów „Mar Grande” i „Mar Piccolo”. Jest to średniowieczne miasto z wieloma budowlami oraz pomnikami, które nawiązują do starożytnej tradycji tego miejsca. Odwiedziliśmy średniowieczny zamek Aragonese zwany także Sant'Angelo. W pobliżu zamku znajduje się znany most wiszący pod którym mieści się serce starego Taranto a wokół starej dziewiętnastowiecznej wioski powstała nowoczesna cześć miasta zwana Nowym Taranto.

Po posileniu się tradycyjną włoską pizzą odwiedziliśmy muzeum ceramiki i garncarstwa oraz warsztat, gdzie mogliśmy obserwować jak włoscy rzemieślnicy wykonują swoja pracę i tworzą małe dzieła sztuki.

Wieczorem odwiedziliśmy szkołę naszych gospodarzy w Gottaglie gdzie otrzymaliśmy certyfikaty uczestnictwa.

Był to bardzo udany wyjazd, który pozwolił mam nawiązać nowe znajomości, przybliżył kulturę i tradycję południowych Włoch oraz był okazją do sprawdzenia umiejętności językowych.

Po powrocie uczestnicy mobilności do Grottaglie nadal utrzymują kontakt poprzez profil programu na Facebooku.

maria 1

 

Diary From Grotaglie by Maria from Rybnik, Poland

Wednesday

Just landed in Rome at 10.40, we have a stopover so we have to wait till 4.00 in the afternoon for the flight to Brindisi. Both at the airport and on the plane we hear „perle, perle”, freedom, we admire the beauty of the Italian speech. Sitting on the bench in front of the „departures”in full sun with the pine trees in the background we feel idyllic. The Italian language surrounds us from every side. After landing in Brindisi we are taken by a van to Martina Franca to meet our new friends from other countries. The sun is shining-warm, lively, bright colours underline the shape of cypresses and palms. It's beautiful again.

Finally after a long journey we reach the San Michele Park Hotel-a lovely situated hotel with a beautiful park , we are impressed by it. We are tired but satisfied and eager to meet all he delegations: Italian, Spanish, German and English. It's a really interesting group, people of different occupations and social backgrounds- what a pity I don't speak fluent English but even though I manage to communicate and I feel really great.

Kasia Polish coordinator is a real help, she fulfils her role very well. While eating real Italian dinner we try to get to know all these fantastic people a bit closer. The only problem for me is the amount of food eaten-my stomach is not that big- what a pity. And the Italian wine- you can drink and drink and still tastes delicious. The wine always tastes best in the place where it was produced. After a square meal we go to rest to our nice, cosy rooms with white sheets and towels. I also like the Italians for the bidets- they are everywhere.

Thursday

I'm in Italy again, again the sun wakes me up, again I'm amazed by the country. And how can't you fall in love with the country?There is something exciting, romantic and a bit nonchalant.

I'm thinking about the landscape but you cannot separate it from the inhabitants.

After delicious breakfast with aromatic coffee and sweet fruit we meet the whole group during the official meeting where the multimedia presentation and the programme of our stay are presented.

The south of Italy, here everything lives in harmony, even the houses are built of what can be found in the ground-stone.

Human being creates but doesn't forget about the nature. Houses embedded into the mountains, the green of the olive grooves, palm gardens, and fields precisely separated by stones. The region of Pulia stretches along the Italian heel at the Adriatic Sea. The architecture characterises by the original “trulle” houses with conical roofs built without mortar.

Also, Allberobello is a beautiful historical place-where old Trulle crate a human agglomeration

since the rein of Bourbon dynasty. It's both „old and new” but I don't feel the time difference.

It's midday but I don't feel the time. We visit an old farm with a restaurant and a 5 star hotel in a secluded and mysterious place. Again we are pleased to try the tasty Italian food and wine.

Friday

Friendly sun wakes me up again, -a lovely morning with smiling group and tasty coffee, sweet fruit at the round table. Each planned excursion is a great pleasure as the land is the land of dream. We are going to an old city called Taranto with its great history. I observe the ceramics workshops with a great interest. I have an impression as if I moved back in time. The workshop is adjusted to production of the handmade ceramics but with a little help of modern technology. We admire the beautiful pieces of art with their regional motives which remind us of the Italian atmosphere. We got a souvenir- a small egg made of clay with little wings, we are told it brings good luck. In the evening, there is a meeting at school where the teenagers show us traditional dances and some of us also take part in this dancing activity.

The time goes by very quickly so it is the end of our sightseeing of the amazing Italian shoe. Greetings, thanks and great fun together. We spend the evening in a very mysterious place – a kind of ecological farm- we consume great Italian dishes, drink wine and celebrate our meeting while listening to the romantic Italian music- What more could we ask for?  

maria 2All good things come to an end so we are going back to the hotel as Saturday is the departure day -it's a real pity we couldn't stay a day longer. I think I will go back here many times in my mind and maybe personally -it's like a magnet.

Saturday

After quick yummy breakfast and a few moments of relaxation in the rays of southern sun, we get to the Brindisi airport where we are waiting for the plane to Rome. From Rome it's only a small leap to Cracow.

A short fairytale but stays in our heads and encourages to go back to this beautiful place. Great idea of meeting people from Europe, there are no better integration: beautiful people in beautiful places and obviously getting to know the history of „old and new” times.

 

Pamiętnik z Grotagllie w ramach mobilności projektu partnerskiego Grundtviga „Old Times, New Times”

Autor: Maria

 

Środa – wylądowaliśmy w Rzymie o 10:40, do 16:00 czekamy na lot Brintisi. Już na lotnisku i samolocie w uszach dźwięczały - “perle, perle” swoboda, głośność Włochów nie umniejsza ich pięknej śpiewanej mowie, Tutaj na ławeczce przed “departures” w pełnym słońcu z pięknymi piniami w tle – jest sielsko. Włoski rozlega się ze wszystkich stron – nie słychać innych languages. Na lotnisku w Brindisi czeka bus, jedziemy do Martina Franca. Słońce zachodzi – ciepłe żywe kolory nieba podkreślają kształty pinii, cyprysów i palm – pięknie po raz kolejny.

Odjeżdżamy pod Park hotel San Michele. Urocze miejsce – hotel o wysokim standardzie, z pięknym parkowym obejściem – podoba nam się. Jesteśmy zmęczeni ale bardzo zadowoleni, a czeka nas jeszcze spotkanie z wszystkimi delegacjami: wioską, hiszpańską, niemiecką, angielską. Ciekawa gruba szkoda że biegle nie rozmawiam po angielsku, bo osoby są rożnej profesji i z różnych środowisk społecznych, udaje mi się nawiązać kontakt i czuję się swobodnie.

Dużym wsparciem jest Kasia, która doskonale spełnia swoją opiekuńczą rolę, oprócz poznania wspaniałych ludzi degustujemy “włoską kolację”. Jedynym problemem dla mnie tego wieczoru to ilość spożywanego pysznego jedzonka – nie mam tak pojemnego żołądka – a szkoda. No i włoskie wino – które można pić i pić, no i ciągle smakuje. Wina zawsze najbardziej mi smakują w miejscu produkcji. Po obfitym biesiadowaniu udajemy się na spoczynek, do schludnych pokoików z białą pościelą i panienką z białymi ręcznikami. Lubie włochów również za “bidety” - są wszędzie. 

Czwartek-Po raz kolejny jestem we Włoszech, rano budzi mnie słońce, znowu przeżywam zauroczenie. Czy można zakochać się w tym kraju? Coś tutaj jest podniecającego, romantycznego i trochę nonszalanckiego. Myślę o pejzażu, ale mieszkańców nie można oddzielić.

Po obfitym śniadaniu z aromatyczną kawą i słodkimi owocami spotykamy się z całą grupą na oficjalnym spotkaniu z prezentacją multimedialną o rejonie, przedstawieniem programu pobytu.

“południe” zapiera dech w piersiach. Tutaj wszystko żyje w symbiozie, nawet dom buduje się z tego co w ziemi – z kamienia. Człowiek “tworzy”, ale nie zapomina o naturze. Domy wtopione w góry, zieleń gaje oliwne, palmowe ogrody i pola uprawne skrupulatnie dzielone kamiennymi przegrodami. (|Puglia rozciąga się wzdłuż “włoskiego obcasa” nad Adriatykiem) Charakterystyką architektury są oryginalne “trulle” - domy mieszkalne w kształcie okrągłych stożków, budowane bez zaprawy.

Pięknym historycznym miejscem jest Alberobello – gdzie stare trulle tworzą całą aglomeracje ludzką od czasów panowania dynastii Bourbonów. Jest “old and new” ale nie czuje się różnicy czasu.

To “południe”... ale nie czuje się różnicy czasu.” Odwiedzamy starą farmę z restauracją i hotelem w pięknym tajemniczym odludnym miejscem. Znowu dobre włoskie jedzenie i oczywiście WINO

Piątek – przyjazne słońca znowu mnie budzi – piękny poranek z przyjazną, uśmiechniętą grupą, no i z aromatyczną kawą i włoskimi owocami przy okrągłym śniadaniowym stole. Zaplanowany wyjazd – każdy jest ogromną przyjemnością bo oglądanie tej krainy to radość w oczach. Jedziemy do starego miasta – portu, fortu Taranto, z bogatą historią. Dużym zainteresowaniem oglądałam warsztaty ceramiczne Grottagie?. Miałam wrażenie jakbym cofnęła się w czasie cała dzielnica z dawnych epok. Pracownie przystosowane do ręcznego wyrobu ceramiki – nieco unowocześnione. Wyroby oglądamy z ogromnym zainteresowaniem – motywy oczywiście przesiąknięte miejscowym, regionalnym duchem. Dostałam na pamiątkę – śliczne jajko ze skrzydełkami – na szczęście, wieczorem jeszcze duże spotkanie ze wszystkimi w szkole, gdzie młodzież tutejsza pokazała oryginalne tańce – troszkę tańczyłam. Czas szybko ucieka, więc i tym razem nastąpiło zakończenie wspaniałego lecz krótkiego zwiedzania - zadziwiającej części Włoch – w samym obcasie buta włoskiego. Podziękowania, prezenty, wspólna zabawa. Wieczór spędzamy jak zwykle w bardzo tajemniczym miejscu gospodarstwo ekologiczne – jemy dobre włoskie potrawy, oczywiście pijemy dobre ichniejsze wino i bawimy się przy romantycznej włoskiej muzyce – żyć nie umierać.

Ale jak zwykle – wszystko co dobre szybko się kończy – więc wracamy do hotelu, każdy udaje się do swojego pokoju bo sobota jest dniem odjazdów – szkoda. Myślę że nieraz wrócę do tych miejsc – ciągnie jak magnez.

Sobota-Po pysznym śniadanku i chwilach relaksu w promieniach południowego słońca, kierowca zawozi nas na lotnisko do Brindisi, gdzie czekamy na samolot do Rzymu. Z Rzymu to już tylko mały skok do Katowic.

Krótka Bajka – ale pozostała w głowie i zachęca do powrotu w to cudowne miejsce. Wspinała idea spotkań ludzi z Europy – nie ma piękniejszej integracji – piękni ludzie w pięknych miejscach. No i oczywiście poznanie historii “starego i nowego czasu”